Adam Wajrak 04 października 2017. Podziel się z innymi. Wilk. Samo wprowadzenie zakazu polowań nie rozwiązuje kwestii ochrony dzikich zwierząt. Możemy bowiem obejmować ochroną na papierze sóweczkę czy włochatkę, a i tak będzie po nich, gdy akceptujemy wycinanie Puszczy Białowieskiej. Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź
Dziki w miastach czują się coraz swobodniej. Grasują na placach zabaw, w pobliżu dzieci, śpią pod balkonami i nie przejmują się obecnością człowieka; W niektórych miastach trwają spory w związku z pozbyciem się niechcianych gości. Nie wszyscy zgadzają się na odstrzał zwierząt, a sprawa odłowu dzików do lasu jest skomplikowana
W zeszłym roku w zdarzeniach z udziałem zwierząt było 20 ciężko rannych, a 86 lekko rannych. Jesienią występuje szczyt wędrówek dzikich zwierząt, kiedy mają okres godowy czy gromadzą zapasy na zimę. Równie aktywne są w środku wiosny. W efekcie poruszają się w okolicy, gdzie dziś są drogi.
Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kościanie: ul. Wielichowskiej 76. 64-000 Kościan: 793 103 623. Facebook: Zachodniopomorskie Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Gryfinie: ul. Mieszka I nr 17. 74-100 Gryfino: 693 368 837. 697 350 880 Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Szczecinie: ul. Łowczych 6/1. 70-884 Szczecin: 503
Atlas dzikich roślin Polski to atlas opisujący aż 600 gatunków roślin. Każdy gatunek jest opisany w taki sposób, który w niemal jednoznaczny sposób pozwala określić, z którym gatunkiem mamy do czynienia. Przedstawione, w sposób niezwykle czytelny, rozmaite cechy gatunku z pewnością pozwolą mi na ich identyfikację.
Charakterystyka wilka. Wilk jak wszyscy dobrze wiedzą należy do ssaków drapieżnych a konkretnie do gatunków psowatych. Każdy z nas dobrze wie jak taki wilk wygląda ponieważ mogliśmy go spotkać w lesie, w zoo czy zobaczyć na obrazku. Wilk zamieszkuje lasy, rozległe równiny oraz tereny podmokłe ponieważ lubi być on na otwartych i
. Porozmawiajmy o Krakowie! Dołącz do grupy " - Zdrowa strona Krakowa" na Facebooku Ostatnimi czasy trudno o tydzień bez doniesień, o kolejnych zaskakujących spotkaniach mieszkańców Krakowa z nieudomowionymi zwierzętami. Jak Kraków radzi sobie z lisami, dzikami i innymi gatunkami, które coraz śmielej podchodzą pod przestrzeń zagospodarowaną przez mieszkańców? Widok lisów w Lesie Wolskim, czy dzików w Bielańsko-Tynieckim Parku Krajobrazowym, nie powinien dziwić nikogo ze stałych bywalców tych urokliwych części Krakowa. W ostatnich miesiącach i latach coraz częściej jednak dzikie zwierzęta, w poszukiwaniu pokarmu, opuszczają znacznie bardziej przyjazne otoczenie i niebezpiecznie zbliżają się do osiedli mieszkaniowych, a nawet ruchliwych ulic. Tylko w ostatnich tygodniach o dzikach plądrujących wiaty śmietnikowe i poszukujących resztek na chodnikach, w lokalnych mediach przeczytać można było w kontekście takich miejsc jak Borek Fałęcki, Ruczaj, Podgórze Duchackie czy nawet Osiedle Podwawelskie. Kto spotyka w mieście dzika, ten na drzewo zaraz zmyka źródło: Niewinny dziecięcy wierszyk Jana Brzechwy nabiera nowego znaczenia – mówi Pani Anna Popławska, mieszkanka ul. Rostworowskiego. W tej okolicy, na Zakrzówku, zawsze było sporo dzików, ale dotychczas trzymały się raczej z dala od bloków. Od kilku miesięcy w biały dzień spotkać można całe stado, nierzadko uroczych warchlaczków – opisuje mieszkanka Ruczaju. Ale tym dzikim maluchom towarzyszą zwykle dorosłe lochy, których spłoszenie może spowodować niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia. Gdy samica dzika poczuje się zagrożona, potrafi zaatakować. Jej masa w połączeniu z ostrymi kłami to coś, z czym nie wolno się konfrontować. Tylko podczas jesieni i w ostatnich kilku dniach stada dzików czas spędzały na…placu zabaw w Borku Fałęckim, czy spacerując po parku linearnym wzdłuż Grota-Roweckiego. Z kolei w marcu 2020 roku, kilka osobników przechadzało się po opuszczonym z uwagi na obostrzenia Parku Jordana. “A ja jestem rudy lis. Ruszaj stąd, bo będę gryzł” Ale dziki to nie jedyne dzikie zwierzęta, które spotkać można niebezpiecznie blisko własnego domu, nawet w centrum Krakowa. W listopadzie przekonali się o tym odwiedzający cmentarz Rakowicki, gdy między nagrobkami obserwować mogli sporych rozmiarów lisa. Nikogo nie dziwią już także ślady kun czy widok saren. Z kolei w Tarnowie mówiło się w ostatnich tygodniach o grasującej watasze wilków, groźnie zbliżających się do samych osiedli mieszkaniowych. Sarna, zając, jeleń, lis, bóbr, dzik, sporadycznie zachodzi nawet łoś z Puszczy Niepołomickiej – tych niecodziennych mieszkańców Krakowa wymienia z kolei Dariusz Wnęk, Kierownik Zespołu ds. Lasów i Przyrody w Zarządzie Zieleni Miejskiej. “I sto lat jeszcze przeżyłby chyba, lecz go wreszcie myśliwy przydybał” Jak miasto radzi sobie z problemem dzikiej zwierzyny? Często najbardziej radykalnie, zezwalając na ostrzał. Oczywiście, w pełni regulowany, dotyczący tylko tych gatunków, które nie są zagrożone, a ich nadmierna populacja może być groźna. Rocznie odstrzeliwuje się około dwustu dzików. Niedawno, póki co pilotażowo, z inicjatywy Urzędu Miasta Krakowa i Polskiego Związku Łowieckiego, na Ruczaju uruchomiona została specjalna, zautomatyzowana klatka, która ma pomóc w rozwiązaniu problemu dzików w mieście. Odłownia ma możliwość schwytania nawet 15 dorosłych osobników, a za jej przynętę służy kukurydza. Kiedy zwierzęta wejdą do monitorowanej pułapki, operator odłowni otrzymuje SMS-a. Dzięki aplikacji może sprawdzić, czy w środku są dziki i zdecydować o zamknięciu zapadni. A jak w kwestii gatunków chronionych – sarny, zająca, jelenia i bobra? Zarząd Zieleni Miejskiej prowadzi nieustannie działania ograniczające szkody powodowane przez te zwierzęta w uprawach i młodnikach leśnych poprzez zabezpieczanie upraw. Tam gdzie uprawy nie są grodzone stosujemy preparat na bazie składników naturalnych zabezpieczający przed zgryzaniem (TRICO) lub stosujemy indywidualne zabezpieczenie w postaci zabezpieczenia pojedynczego drzewa siatką – mówi Wnęk. Chętnie państwu łapę poda. Nie chce podać? A to szkoda. Marek Wajdzik z krakowskiego okręgu związku łowieckiego przyczynę coraz większej populacji dzików w mieście upatruje w hodowli kukurydzy. Wystarczy przejechać się wokół miasta, żeby zobaczyć, jak z roku na rok coraz więcej pół obsianych jest kukurydzą, którą uwielbiają dziki. Mają tam pod dostatkiem jedzenia i schronienie w wysokich roślinach. Po zbiorach kukurydzy dziki muszą gdzieś się podziać, część z nich wybiera miasto – mówił niedawno dla Polska Press. Mimo systematycznych działań miasta, to na jego mieszkańcach spoczywa największy obowiązek i pamięć o niezwykle ważnej zasadzie – nie dokarmiaj! Zostawianie jedzenia zwabia je do miasta i odzwyczaja od samodzielnego zdobywania pożywienia, tym samym zmniejszając dystans między buforem lasu i osiedli mieszkaniowych. Nie mniej istotne są zasady przekazywane krakowianom w ramach trwającej akcji “Przybijże łapę”, w której urzędnicy miejscy przypominają, że dzikich zwierząt nie należy płoszyć i straszyć. Należy także pamiętać, że do lasów nie wolno wchodzić z psami puszczonymi luzem. A kiedy dziki podchodzą już naprawdę blisko, można zadzwonić po straż miejską, która wraz z odpowiednimi pracownikami zajmującymi się zwierzętami przeniosą je w bezpieczne miejsce. Porozmawiajmy o Krakowie! Dołącz do grupy " - Zdrowa strona Krakowa" na Facebooku
Towarzystwo Ochrony Dzikich Zwierząt opublikowało listę zwierząt, które są zmuszone zmierzyć się ze zmianami klimatu - podaje internetowy serwis "Science Daily". Znalazły się na niej wół piżmowy, delfin krótkogłowy, drozdek wędrowny i żółw nowym raporcie zatytułowanym "Gatunki odczuwające skutki ocieplenia - Związek wycinki lasów ze zmianami klimatu" Towarzystwo Ochrony Dzikich Zwierząt prezentuje tuzin grup i gatunków zwierząt, których życie jest zagrożone z powodu zmian temperatury, pogody - w tym opadów. Niektóre z zagrożonych gatunków są narażone na nowe patogeny i śmiertelne choroby, inne muszą się zmierzyć z drapieżnikami. Towarzystwo Ochrony Dzikich Zwierząt opublikowało swoją listę z okazji rozpoczęcia obchodów w 2010 roku bioróżnorodności. Drozdek wędrowny gniazduje w wyższych partiach gór w północno-wschodniej części Ameryki Północnej. Nieznaczny wzrost temperatury powoduje zmianę środowiskową, która zagraża temu gatunkowi - podaje "Science Daily. Zagrożona jest także grupa flamingów licząca wiele różnorodnych gatunków tego ptaka. Zmiany klimatu powodują, że pogarsza się jakość mokradeł, na których żerują w rejonie Karaibów, w Południowej Ameryce, Azji i Afryce. Zmieniający się klimat odczuwają również delfiny krótkogłowe, żyjące w pobliżu brzegów. Są one zależne od przepływów słodkiej wody z ujść rzek w Bangladeszu i południowo-wschodniej Azji. Zmiany w ilości przepływu słodkiej wody i zasolenia mogą oddziaływać na te zwierzęta. Wśród gatunków, które muszą zmierzyć się ze zmianami klimatycznymi jest również wół piżmowy - gatunek żyjący w trudnych warunkach arktycznej tundry. Zagrażają mu drapieżniki, głównie niedźwiedzie grizzly. Zmiany klimatyczne dotykają także żółwi szylkretowych, gadów oceanicznych zależnych od temperatury wody. W wysokich temperaturach rodzi się więcej samic tego gatunku, w chłodniejszych zaś samców. Im więc cieplej tym więcej rodzi się samic. Naukowcy zwracają uwagę na istotne znaczenie wycinki lasów dla zmian klimatu. Blisko 20 proc. emisji gazów cieplarnianych jest efektem właśnie wycinania lasów - twierdzą badacze. Według innej listy, przygotowanej przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN)ogromne straty w wyniku globalnego ociepleni poniosą misie koala, bezdomne błazenki i bezdzietne foki. Na tej liście znajdują się również: wieloryb białucha, lis polarny, pingwin cesarski, żółw skórzasty, łosoś, a także koralowce Acropora cervicornis i drzewa kołczanowe. Zmiany klimatyczne sięgają daleko poza okolice bieguna polarnego. Autorzy raportu ostrzegają, że niedożywienie i głód grozi misiom koala, gdyż wraz z większą emisją CO2 zmniejsza się poziom białka w liściach eukaliptusa, które są podstawą ich pożywienia. Nie wspominając o dłuższych suszach i częstszych pożarach, które czekają Australię w przyszłości. Ofiarą zakwaszenia mórz padają koralowce oraz zamieszkujące wody tropikalne błazenki - rybki z gatunku garbikowatych. Rosnące temperatury wód doskwierają też łososiom, które w związku z mniejszą zawartością tlenu w wodzie są bardziej narażone na choroby. KRFPAP - Nauka w Polscekap
dzikie zwierzęta dokarmianie zwierząt dzik W Polsce bez zgody Ministerstwa Środowiska nie wolno hodować dzikich zwierząt. Co jednak zrobić, gdy kłusownicy zastrzelą matkę i zostawią oseski na pewną śmierć?Pan Włodzimierz musiał się zmierzyć z tym problemem, gdy para młodych myśliwych przywiozła mu do domu dzika mniejszego niż jego jamniczka. Matkę zastrzelono w czerwcu (mimo okresu ochronnego na lochy, który trwa od 16 stycznia do 14 sierpnia, gdy są ciężarne, a potem karmią dzieci). Znaleźli przy niej trzy głodne warchlaki – próbowali sami je karmić, ale dwa padły. Najsłabszego przywieźli Włodkowi. Leśniczy poradził, żeby dawać mu płatki jęczmienne, rozcieńczone wodą mleko, jabłka. Nazwali go tak, jak wyglądał, czyli Bobek. Miał wielką wolę przetrwania i wreszcie zaczął biegać po podwórku. Nabrał apetytu – miskę płatków na mleku pożerał w okamgnieniu. Do tego owoce i warzywa. Żołędzi nie chciał, choć to dziczy przysmak. Nie bał się nikogo, no, może tylko gęsi, które nie cierpiały wścibskiego pasiaka. Syczały na niego i szczypały w ogon, a Bobek zwiewał z kwikiem. Jesienią był już sporym podrostkiem. Wciąż na bokach miał dziecięce białe smugi, ale szczecina mu stwardniała, ryj się wydłużył, a na grzbiecie stawiał wojowniczą szczotkę, gdy coś go niepokoiło. No i buchtował w poszukiwaniu dżdżownic i robaków. Podwórko zamieniło się w wertepy. Błoto zresztą ubóstwiał, jak to świnia. Musieli mu urządzić wybieg, żeby wszystkiego nie zdewastował. Obcych wyczuwał wcześniej niż stróżujący kundel, bo węch dziki mają doskonały, i podnosił larum. Po drugiej stronie płotu, od pola, coraz częściej znajdowali ślady racic – Bobka odwiedzali koledzy. Gdy leśniczy zobaczył we wrześniu pełnego wigoru młodzika, ostrzegł Włodzimierza: – Musicie coś z nim zrobić, bo jak zacznie się huczka (trwające od listopada do stycznia gody), rozniesie wam chałupę. Albo go wypuścicie, albo... No właśnie, albo co? Włodzimierz z żoną uznali, że nie dopuszczą, by Bobek skończył na grillu. – Przecież on pójdzie do każdego, bo uwielbia ludzi. Zaczęli obdzwaniać ogrody zoologiczne. Bezskutecznie. Liczyli, że może znajdzie dom w Kadzidłowie, w Parku Dzikich Zwierząt. Ale tam przepełnienie. Już myśleli, żeby dogadywać się z jakimś niemieckim ogrodem, gdy od znajomych usłyszeli o prywatnym zoo na Pomorzu Zachodnim. Dożywają tam swoich dni uratowane z ringów psy tresowane do walk, szop pracz, kilka dzików, słowem – wielu rozbitków. Właściciele na szczęście się zgodzili. Przyjechali po Bobka w słoneczną sobotę. Zaprzyjaźnił się szybko, wsiadł do samochodu zwabiony jabłkiem. Włodzimierz z żoną odwiedzili go wiosną. Na powitanie wybiegł im dorodny przelatek i radośnie zachrząkał. Wiedzieli, że jest mu dobrze. Zobacz więcej Zobacz również
Każdy zna polskie żubry, bociany, wie że jesteśmy ojczyzną dla kozic górskich, pięknych sów, orłów i dzików. Sarnę i jeża w naturze spostrzegł chyba każdy, a widok bażanta czy lisa nikogo nie dziwi. Są jednak takie dzikie zwierzęta, o których wiemy niewiele. W Polsce można spotkać borsuka, bobra, a nawet jenota. Pod ludzkie siedziby podchodzą wilki, a nawet szakale. Niedźwiedzie żyją sobie w polskich górach, a zające na łąkach. Daniele z pięknym porożem także można u nas spotkać. Bobry budują tamy i podgryzają drzewa. Żerują u nas także łasice, gronostaje, tchórze, kuny, norki i wydry – wszystkie podobne do siebie. Co więcej, zasiedlił się u nas także… szop pracz. To nie żart, mamy w Polsce niewielką dziką populację dzikie zwierzęta – wśród nich… szopy pracze Szopy pracze w Polsce pojawiły się w połowie ubiegłego wieku Szopy pracze są kojarzone ze Stanami Zjednoczonymi i słusznie. Tam są dość popularne, a niektórzy nawet trzymają je w domach. Te drapieżniki z łatwością odnajdują się w miastach i wyjadają zawartość śmietników. Ale od dawna, od lat 50. XX w. szopy pracze są już u nas! Żyją głównie na zachodzie Polski. Można je spotkać w Parku Narodowym Ujście Warty.
Na pewno nieraz podczas spacerów po lesie zauważyliście ślady zwierząt i zastanawialiście się, co to za zwierzę je zostawiło. Po tej zabawie już nie będziecie mieć tego problemu: dziś nauczymy się rozpoznawać tropy. MATERIAŁY ślady zwierząt, wydrukowane na grubszym papierze lub zalaminowane (zał. lub ściągawka (zał. wybrane zwierzęta leśne, wydrukowane na grubszym papierze lub zalaminowane (zał. Instrukcja Gdy dzieci wiedzą doskonale, jak wyglądają nogi poszczególnych gatunków zwierząt (zadanie oraz w jaki sposób zwierzęta się poruszają ( nauczyciel zaprasza dzieci do koła, prosi o zajęcie miejsc na dywanie, a następnie wykłada na niego sześć kartoników z ilustracjami dzikich zwierząt (zał. Wspólnie z dziećmi, na głos wymawia nazwy wszystkich, zilustrowanych zwierząt. Następnie nauczyciel wykłada na dywan karty ze śladami zwierząt. Podnosi każdą z kartek do góry i zadaje pytania dotyczące potencjalnego wyglądu zwierzaka: Czy jest to ślad po racicy, łapie czy nodze ptaka? Czy ta łapa/racica jest duża, czy mała? Czy to zwierzę porusza się na czterech nogach, czy na dwóch? Jak myślicie, czyj może być ten ślad? Wspólnie z dziećmi zastanawia się, który ślad przynależy do którego zwierzęcia. Następnie kładzie zdjęcie zwierzaka obok zdjęcia śladu. SUGESTIE: Zachęcamy, aby najpierw przyporządkować najbardziej oczywiste ilustracje: sowę, sarenkę, i zająca. W materiałach nie ma śladów jeża, gdyż zimą jeże hibernują i nigdy nie zauważymy jego śladów na śniegu. W dodatku jeż i wiewiórka mają bardzo podobne ślady. Rozróżnia je tylko wielkość – wiewiórka ma nieco większą łapę. Na rysunku dzieci zobaczą dwa, niemal identyczne ślady: dzika i sarny. Uważny obserwator zauważy, że sarna ma lepiej widoczny przód raciczki (częściej robi większe susy i upadając wbija się przednią częścią raciczki). Dzik rozkłada ciężkość ciała równomiernie, stąd cały obrys jest widoczny mniej więcej tak samo. Scenariusz zajęć powstał w ramach Akcji “Dzieciaki ratują zwierzaki” organizowanej przez Powiązane
ślady dzikich zwierząt w polsce